|
To wy jesteście ten Anioł?
|
|
|
|
Tak jest.
|
|
|
|
Yyy... no to poznajmy się, jestem Parys... dzielnicowy. Rozumiemy się?
|
|
|
|
Tak jest panie sierżancie.
|
|
|
|
Flagi trzeba powiesić.
|
|
|
|
Panie sierżancie, ja zawsze w to robotnicze święto to już tam nie ma...
|
|
|
|
Nie o to chodzi.
|
|
|
|
Ta.
|
|
|
|
Drugiego to jeszcze mogą sobie wieczorem prawda wisieć, ale żeby mi trzeciego to żadna nie wisiała. Rozumiemy się?
|
|
|
|
Tak jest panie sierżancie.
|
|
|
|
Poza tym wszystko w porządku?
|
|
|
|
Tak panie sierżancie, wszystko jest w porządku.
|
|
|
|
Lokatorzy jacy?
|
|
|
|
A... mieszani.
|
|
|
|
Ale jest trochę elementu?
|
|
|
|
Ale mieszani.
|
|
|
|
Wskazując na notes Anioła - Co to wy książki czytacie?
|
|
|
|
To informacje o lokatorach.
|
|
|
|
To ciekawe.
|
|
|
|
No.
|
|
|
|
Ja lubię poczytać takie życiowe książki. Będzie pełna, przyjdę, poczytam, zobaczymy. Będzie w porządku, będę pamiętał. Będę pamiętał, będzie dobrze. Będziemy kręcić, nie będzie dobrze. Rozumiemy się?
|
|
|
|
Tak panie sierżancie.
|
|
|
|
Jak się będziemy rozumieć, będzie dobrze. Nie będziemy się rozumieć... Rozumiemy się?!
|
|
|
|
Rozumiemy się.
|
|
|
|
No. Yyy... ten tam, to kto to jest?
|
|
|
|
No mieszka tu, docent.
|
|
|
|
Znacie go?
|
|
|
|
Tak.
|
|
|
|
W porządku?
|
|
|
|
W porządku.
|
|
|
|
Rozumiemy się? No!
|
|
|
|
Parys odchodzi, tymczasem Anioł przejmuje inicjatywę.
| |
|
|
Docencie!!! (Gwiżdże jak na psa.) Śłyyyt! Chodźcie tu!
|
|
|
|
Słucham.
|
|
|
|
Pan widział tego milicjanta?
|
|
|
|
Owszem widziałem.
|
|
|
|
To jest dzielnicowy. Wypytywał o ten strzał. Wie pan prowadzą jakieś dochodzenie, pytają czy ktoś z lokatorów... ja oczywiście nic, ani słowa, skądże znowu.
|
|
|
|
Tak, wie pan, jakoś to tak się dziwnie stało. Ja właśnie... jest takie powiedzonko, że jak pan Bóg dopuści to i z kija wypuści, także...
|
|
|
|
He, he, he. Ja pana rozumiem, wie pan, ale mnie będą cisnąć. Nie, niech się pan nie denerwuje. Widzi pan, bo ja to wie pan, jak kamień w wodę. Musimy się trzymać razem, nie?
|
|
|
|
No tak, dobrze by było razem.
|
|
|
|
Więc słuchaj pan. Jakby się pan tutaj zorientował, że coś dziwnego dzieje się w tym domu, wie pan tak w ogóle, albo u kogoś, tak... no proszę pana, ja muszę wiedzieć pierwszy, wie pan, no żeby móc przeciwdziałać tak? No, rozumiemy się?
|
|
|
|
Tak, oczywiście, rozumiemy się. Przepraszam.
|
|
|
|
Furman odchodzi, podbiega natomiast Kotek.
| |
|
|
Panie Anioł, panie Anioł! Czego chciał ten glina?
|
|
|
|
Eee nic takiego.
|
|
|
|
No co, z wizytą przyszedł? Przecież ja ich znam nie. No powiedz pan.
|
|
|
|
Dobra, to ja panu powiem panie Zygmuncie, bo ja pana lubię. On pytał o pana.
|
|
|
|
Aha. A o co pytał?
|
|
|
|
Nic takiego wie pan, takie tam drobiazgi tam. Jaki tryb życia pan prowadzi, czy nie wystawny, ile pan wydaje... no takie duperele. Wie pan ja nawet zapomniałem.
|
|
|
|
A o cement nie pytał?
|
|
|
|
A widzi pan panie Zygmusiu, właśnie on pytał o cement. Ale ja za pana zaręczyłem, bo pana lubię panie Zygmuncie.
|
|
|
|
Panie Anioł no, jak Boga kocham, ja z tym cementem to w ogóle nie miałem nic wspólnego. No były dwa worki tośmy...
|
|
|
|
Ja pana rozumiem panie Zygmusiu, wierzę panu jak bratu, ale wie pan jacy oni są no. Ale ja za pana zaręczyłem i nawet przed sądem mogę świadczyć. Ale panie Zygmusiu, pan mnie też musisz pomóc.
|
|
|
|
Dobra. Dobra, jeśli idzie o cement to wie pan, nie ma kłopotu.
|
|
|
|
Ale nie o cement, daj pan spokój z tym cementem, panie! A słuchaj pan panie Zygmusiu, mnie się nie podoba ten docent z drugiego piętra, wie pan, taka jakaś dziwna jest figura, więc gdyby pan... (Akurat docent mija ich wracając ze śmietnika, Anioł chrząka udając, że nie rozmawiają o Furmanie.) Yyy... tak.
|
|
|
|
Dzień dobry.
|
|
|
|
Dzień dobry.
|
|
|
|
Jakby pan coś wiedział, rozumiemy się?
|
|
|
|
Co myśli pan, że... że kapusta?
|
|
|
|
Nie wiem panie Zygmusiu, ale dziwne.
|
|
|
|
Aha. No dobra. Będę miał go na oku.
|
|
|
|
notując w notesie - No.
|
|
|