Przystanek autobusowy, ogromny mróz. Sąsiedzi wyczekują autobusu.
|
Dzień dobry. Prędko będzie autobus panie sąsiedzie, prędko?
|
|
|
|
Czekam już ze czterdzieści minut, to powinien być lada chwila.
|
|
|
|
drżąc z zimna - Ech... uuu....
|
|
|
|
A widzę, że pani profesor ma coś na rozgrzewkę?
|
|
|
|
He... no wie pan. To jest ocet. Właśnie rozdzielali nam w szkole. O Boże! Stłukł się w tramwaju, taki tam tłok.
|
|
|
|
A wie pani dlaczego? Zamienił się w lód i rozsadził butelkę. To jest normalne zjawisko fizyczne.
|
|
|
|
No to ja to wyrzucę.
|
|
|
|
Nie, nie. Po co? Na co? Zabrać do domu, w ściereczkę owinąć, do garnka włożyć. Po co taka strata?
|
|
|
|
Nie podoba mi się...
|
|
|
|
A co? Ja pół wojny siedziałam w Wierchojańsku i tak przecedzali samogon i nikt szkiełka nie połknął.
|
|
|
|
Dym z elektrowni nie podoba mi się. Cieniutki jakiś taki.
|
|
|
|
Cieniutki... Ach proszę państwa! Przecież założyli nowe elektrofiltry żeby ratować naturalne środowisko człowieka. Tak, ja czytałam w gazecie o tym.
|
|
|
|
A w elektrowni...
| |
|
|
Co to wszystko znaczy?
|
|
|
|
No rozłożyli nas panie dyrektorze. Sztab antykryzysowy. Wpadli tutaj, tropili rezerwy ponadnormatywne. Nosy jak psy gończe. I zawrócili dwa pociągi z węglem. Ja pożyczyłem dwa wagony z huty, jutro muszę oddać trzy, no bo taka była umowa. Tymczasem dostałem teleks ze Szczecina, że nasz węgiel jedzie tam, bo tam statek czeka już od dwóch tygodni, bo ich węgiel awaryjnie pojechał do Białegostoku. Chłopi rozebrali po drodze i wie pan co zrobili? Przybili do wagonów kwity ze skupu żywca.
|
|
|
|
Co mi pan tu za historyjki opowiada? To po to pan mnie ściąga po godzinach ?
|
|
|
|
No właśnie mówię, że przybili ze skupu żywca kwity bo ich węgiel awaryjnie pojechał przez Poznań z powrotem na Śląsk jako urobek.
|
|
|
|
Inżynierze do rzeczy, do rzeczy.
|
|
|
|
No więc w sumie to jest tak, że przez te mądrale ze sztabu musiałem wyłączyć czwarty kocioł. Jak teraz wyłączę jeszcze dwójkę, no to może od biedy przez tydzień się wyrobimy jakoś.
|
|
|
|
Teraz rozumiem. Więc obniżycie temperaturę o parę stopni...
|
|
|
|
Tak...
|
|
|
|
I wszystko będzie grało.
|
|
|
|
Tak, tak... znaczy... yyy... no... nie za bardzo, bo w tej chwili już dajemy na mieszkania piętnaście stopni, jak obniżymy o kilka to będzie dziesięć stopni, no to to jest mróz.
|
|
|
|
Co pan radzi?
|
|
|
|
Ja nad tym myślałem panie dyrektorze. To jest najdłuższa nitka, ta na te nowe osiedla: Ursynów, Natolin, Służew. Najdłuższa, więc straty energii mamy największe, do pięćdziesięciu procent w sieci.
|
|
|
|
Co pan powie? Do pięćdziesięciu procent?
|
|
|
|
Teraz to wszystko tam jest nieizolowane, nieotynkowane, szpary w oknach... znowu pięćdziesiąt procent tracimy.
|
|
|
|
Coś podobnego no...
|
|
|
|
Ale to jeszcze nie wszystko. Połowa mieszkań niezasiedlona i ogrzewamy pustostany. Pięćdziesiąt procent w cholerę idzie.
|
|
|
|
No to niesłychane. Tracimy sto pięćdziesiąt procent ciepła. Wyłączyć. Natychmiast wyłączyć.
|
|
|
|
Panie dyrektorze ja wiedziałem, że pan potrafi podjąć prawidłową decyzję. (Pokazuje pracownikowi, by zakręcił zawór.) Władek! Ej! Tak, tak!
|
|
|