Profesor Rozwadowski odbiera swoją wykończoną hiszpańskimi kafelkami łazienkę.
|
Teraz nie dotykać. Za godzinę klej będzie twardy jak kamień, że trzeba młotkiem rozwalać, inaczej nie puści.
|
|
|
|
przeliczając pieniądze - Tak jak umówiliśmy?
|
|
|
|
twierdząco kiwając głową - Mhm.
|
|
|
|
Ewa w swoim mieszkaniu numer dwa spokojnie wiesza zasłony. Anioł puka do drzwi i automatycznie wchodzi powodując przeciąg, który zrzuca Ewę z drabiny.
| |
|
|
No? No i co pan narobił? Wchodzi pan jak do siebie, trzaska drzwiami jak do stodoły. Ooo... zasłona mi się podarła.
|
|
|
|
Przede wszystkim ja tu jestem u siebie. A co do zasłony, to nic nie szkodzi.
|
|
|
|
Jak to?
|
|
|
|
Czy pani zauważyła jakie ja zasłony powiesiłem?
|
|
|
|
No te... zielone.
|
|
|
|
No właśnie. A pani powiesiła żółte z brązowym. I jak to teraz wygląda? Ohyda.
|
|
|
|
A co to pana obchodzi jakie ja mam u siebie zasłony?
|
|
|
|
Ja jestem odpowiedzialny za ten dom i wymagam społecznego podejścia. Ja powiesiłem zielone, pani brązowe. No i jak to teraz wygląda? Jak gówno w lesie. I ja się na to nie zgadzam.
|
|
|
|
wyprowadzając Anioła za drzwi - Wie pan co? To niech pan też powiesi brązowe.
|
|
|
|
To jest chamstwo!
|
|
|
|
W mieszkaniu Kubiaków natomiast Śpiewaczka ćwiczy głos, piejąc jakieś dziwne pasaże swoim donośnym aaaaaaaaa!!!!!
| |
|
|
No? No!
|
|
|
|
Co no?
|
|
|
|
No jak?
|
|
|
|
Ooo... znakomicie. Dochodzisz do formy.
|
|
|
|
No tak.
|
|
|
|
Kolińska ma zamiar kontynuować swoje "aaa", a tu rozlega się dźwięk wiertarki wprawiający w drgania stojący na fortepianie kieliszek koniaku.
| |
|
|
Chodź, no chodź! Zobacz! Zobacz, o! O! Ach ty! Przecież ja tak nie mogę! Czy ty tego nie zrozumiesz? Przecież ja zaczynam koncerty, jak ja mam ćwiczyć?
|
|
|
|
Rozmawiałem z gospodarzem. Bardzo przyjemny facet. Trochę dziwak. W każdym razie obiecał, że poprosi sąsiadów o wyrozumiałość.
|
|
|
|
Ale ja tak nie mogę! Czy ty do końca życia tego nie zrozumiesz? Nie zrozumiesz tego do końca życia. No przecież ja nie jestem jakąś tam Sipińską, jakąś tam estradową Rodowicz. Publiczność wymaga ode mnie pewnego poziomu. Idź do lokatorów, porozmawiaj z każdym z nich osobna. Idźże wreszcie człowieku. Co ty być beze mnie zrobił? Ty biedna ofermo ty, idźże wreszcie, załatw coś dla mnie. (Zaczyna szlochać.) Wszyscy mi na złość robią. Ja już nie wiem...
|
|
|
|
Kubiak wychodzi z mieszkania. Na korytarzu Anioł dopada robotników udających się po schodach do góry.
| |
|
|
Halo, halo! Dokąd?
|
|
|
|
Jest awaria, musimy znaleźć przeciek.
|
|
|
|
Najpierw to musicie panowie podcyfrować swoje zgłoszenie u gospodarza domu. (Hydraulik podpisuje się w zeszycie Anioła.) A... awaria to jest druga sprawa.
|
|
|
|
Kubiak kończy rozmawiać z sąsiadem z góry.
| |
|
|
Przepraszam za śmiałość i bardzo, ale to bardzo dziękuję. Wie pan tutaj nawet podłogi rezonują, o.
|
|
|
|
Drogi panie, na mnie zawsze może pan liczyć. Ja pracuję cicho jak myszka.
|
|
|
|
He, he, dziękuję bardzo.
|
|
|
|
Bardzo proszę.
|
|
|
|
Na tę rozmowę wchodzą hydraulicy poszukujący swojego przecieku.
| |
|
|
Pan szanowny spod którego numeru?
|
|
|
|
Spod szóstki, stąd.
|
|
|
|
O, to my właśnie do pana.
|
|
|
|
Wchodzą do nowo wykafelkowanej łazienki profesora. Hydraulik wyciera buty w dywanik łazienkowy, wchodzi do wanny, opukuje młotkiem ścianę i zaczyna rysować flamastrem linie.
| |
|
|
To tu. Bezpotrzebnie wsadzili holender i trójnik puszcza. Ale my go tu zaraz ładnie wydłubiemy i będzie. (Tu cmoka na znak powodzenia akcji wydłubywania.)
|
|
|
|
Kubiak po raz kolejny zaczyna grać, żona przymierza się do śpiewania: "Wyszeptaj mi...". U profesora Hydraulicy biorą się za kucie ściany.
| |
|
|
Daj no młoteczek, meselek i jedziemy.
|
|
|
|
Śpiewaczka nie wytrzymując stukania młotków, zamyka klapę od fortepianu przycinając nią palce grającemu Tadziowi.
| |
|
|
A masz, masz! Obiecywałeś mi, że będę miała warunki! Masz!
|
|
|
|
Kubiak z powrotem wędruje piętro wyżej, żeby sprawdzić skąd dochodzą stukania. Nasłuchując pod drzwiami, wpada na wychodzącego ze swojego mieszkania Furmana.
| |
|
|
Przepraszam bardzo.
|
|
|
|
Nie szkodzi.
|
|
|
|
Przepraszam, kto tu mieszka?
|
|
|
|
Profesor Dąb-Rozwadowski.
|
|
|
|
Aaa... profesor Dąb-Rozwa... a ja mu tak ufałem.
|
|
|