Kołek z kolegą doktorem stoją przed drzwiami do sali, w której pacjent leżący na łóżku oczekuje na operację.
|
Są dwa pokoje, rozumiesz. Jeden ma gdzieś tak trzydzieści metrów, a drugi ma pięć. Korytarz ma dwadzieścia. I ja chcę z tego korytarza zrobić pokój, a z tego drugiego pokoju zrobić kuchnię... y... korytarz. Rozumiesz, w tym celu muszę tak: zburzyć jedną ścianę, rozumiesz i przestawić go tam, żeby ten mały przeszedł tutaj, a korytarz żeby poszedł tam, rozumiesz? I to wszystko...
|
|
|
|
A to wszystkie ściany zburzyć?
|
|
|
|
Nie nie. Y... zaraz, burzę dwie ściany rozumiesz... tego... i przestawiam ten mały pokój tam, a korytarz tu, rozumiesz? I to wszystko gra muzyka, jest taki rozkład! Wspaniale! (Cmoka na znak świetnego ustawienia izb w swoim nowym mieszkaniu.)
|
|
|
|
Gratuluję stary, wspaniale!
|
|
|
|
No, a dojeżdżasz tak. Ze Śródmieścia to jedziesz tak: Puławską rozumiesz, koło wyścigów, tu dajesz w lewo, rozumiesz? (Rysuje mapę dojazdu palcem po szybie drzwi, tymczasem za drzwiami siostra uspokaja pacjenta.)
|
|
|
|
Proszę się nie denerwować. Musimy troszeczkę poczekać na pana doktora. Dostał dzisiaj przydział na mieszkanie.
|
|
|
|
Dzisiaj dostał przydział?
|
|
|
|
Tak, przed godziną.
|
|
|
|
Wchodzi Kołek i macha rękami na znak przygotowania przez Marysię rękawiczek.
| |
|
|
Pani Marysieńko...
|
|
|
|
Panie doktorze, czy ta operacja jest konieczna?
|
|
|
|
Niech się pan uspokoi, uwiniemy się raz dwa.
|
|
|
|
Ale mnie nic nie jest. A w ogóle to ja się nie zgadzam!
|
|
|
|
Jak to, przecież pan podpisał?
|
|
|
|
Ale dzisiaj odwołuję, nie zgadzam się! Nie chcę!
|
|
|
|
Jeżeli tak, to nie możemy pana zmuszać. He. (Ściąga rękawiczki.)
|
|
|
|
Akcja przenosi się na korytarz szpitalny wypełniony łóżkami z pacjentami. Kołek obcałowuje przechodzącą pielęgniarkę.
| |
|
|
trzymając się za zabandażowaną głowę - Panie doktorze, coraz bardziej mnie boli.
|
|
|
|
To się zdarza. Niech pan nie pije, nie pali, unika przeciągów. A... wpadnie do pana... y... do mnie jutro.
|
|
|
|
A to obchodu dzisiaj nie będzie?
|
|
|
|
Nie, nie. Pan doktor dostał mieszkanie.
|
|
|
|
wyjmując z kieszeni kartki na wódkę - A! To może pan doktór weźmie na parepatówkę skoro jestem wykluczony.
|
|
|
|
Siostra Marysia delikatnie odwraca się do ściany, Kołek rozgląda się po korytarzu...
| |
|
|
chrząkając bierze kartki i wsadza do kieszeni kitla - Y... No...
|
|
|
|
Tymczasem na sali szpitalnej pacjent, który zrezygnował z operacji pakuje rzeczy do siatki.
| |
|
|
Nie powinien pan odmawiać. W końcu musimy mieć do nich zaufanie.
|
|
|
|
Zaufanie? Ręce, to mu o tak latały.
|
|
|
|
Panie, a gdyby pan tak nagle dostał mieszkanie to by panu też tak latały. Aaa... trzeba zrozumieć człowieka.
|
|
|