Anioł siedzi przy schodach pod tablicą ogłoszeń Domalowuje dym do komina na swoim plakacie, na którym obok namalowanego domku z wspomnianym kominem, stoi także napis: "Czyn społeczny - zadanie: skopanie trawnika. Nadzór robót: gospodarz domu". Po schodach schodzi Manc.
|
Panie Manc, proszę to przeczytać. (Manc czyta i idzie dalej.) I potwierdzić przeczytanie, o tu! (Podpisuje i wychodzi. Anioł spoglądając na zegarek notuje co trzeba w swoim notatniku.)
|
|
|
|
Gospodarz czeka z łopatami przed blokiem. Na czyn społeczny zjawia się tylko Abraham Lincoln.
| |
|
|
O! Niech pan zacznie z tej strony, a ja zmobilizuję kolektyw.
|
|
|
|
Ok.
|
|
|
|
odnotowując obecność murzyna w notesie - Ok.
|
|
|
|
Zosia od profesora idzie do śmietnika ze śmieciami, śpiewając swoją ulubioną przyśpiewkę: "Mam ochotę na chwileczkę zapomnienia, czarujący, ujmujący zwischen ruf..."
| |
|
|
Pani Zosiu, dlaczego pan profesor spóźnia się na czyn społeczny?
|
|
|
|
Profesor? Nie, profesora się nie puści, bo mu znowu dysk wyskoczy i będzie robota.
|
|
|
|
To dlaczego chociaż panią nie wyśle w zastępstwie?
|
|
|
|
Mnie? Nieee... ja nie mogę bo ja mam pranie, a potem mam pranie, a potem... yyy... (Zaczyna śpiewać.) Mam ochotę na chwileczkę zapomnienia, czarujący, ujmujący radadi.... który niczego nie narusza i nie zmienia... dadada...
|
|
|
|
Abraham tymczasem ostro kopie, nucąc pod nosem na melodię zasłyszaną od Zosi, swój nie całkiem polski tekst-bełkot: "Mam ochotę... sobie ogrodnik... zakopie dziury... zapomnienia, sobie tyż... także kopie tu". Anioł tymczasem stara się zmobilizować kolektyw.
| |
|
|
Proszę pana, ja dwa tygodnie czekam na hydraulika. Mało, zgłaszałem usterki w stolarce i nic. A ja płacę, ja ciężkie pieniądze płacę za to mieszkanie, a jeżeli administracja nie potrafi mi nawet zreperować kranu, to niech mi pozwoli przynajmniej spokojnie czekać na fachowca!!! Do widzenia panu! (Trzaska drzwiami.)
|
|
|
|
ostro przerzucając łopatą - Rozum i łopata, rozum kopie tu. Nie mam o! Yyy... ochoty no...
|
|
|
|
Widzisz pan te odciski? No to od łopaty. Całe życie łopatą robię i z tego żyję no. (Zamyka drzwi. Po chwili otwiera je ponownie.) A społecznie to ja mogę panu zaśpiewać w tym pańskim teatrze a nie kopać.
|
|
|
|
cały czas kopiąc trawnik - One hundret, one hundret dwa, one hundret trzy...
|
|
|
|
A kto to ze mną skonsultował? Nikt. Wszyscy powinni móc się wypowiedzieć zanim zagna się ich do roboty. A tak to ja pieprzę.
|
|
|
|
Anioł wychodzi przed blok zawiedziony efektami mobilizacji.
| |
|
|
uderzając stojącą łopatą - Cholera! (Zauważa jednak, że cały trawnik został skopany. Zaczyna mówić do siebie.) A... co tu się dzieje? Rozumiem, murzyn zrobił swoje.
|
|
|