|
O! Hm? Nie, nie... to... to! Tak. To... (Cały czas stuka po przewracanych kartkach notatnika.) Nie to nie... to nie, to! Teraz by to trzeba troszkę... yyy... ująć literacko i zrymować, ale materiały są wspaniałe.
|
|
|
|
Tak, tak, ja rozumiem, ale...
|
|
|
|
No musiałby pan napisać parę monologów czy ja wiem, że butelki wylatują przez okno, że... psy srają po korytarzach. Phhhh (Zaczyna się śmiać.). To dobre nie?
|
|
|
|
Bardzo dobre, tak.
|
|
|
|
Widzi pan, pan dużo pisze. Ja niestety odwykłem, no ale to jest coś z życia. Ja już to widzę, ja już to widzę. Stanisław Anioł i Aleksander...
|
|
|
|
Ryszard.
|
|
|
|
Ryszard Dąb-Rozwadowski. Tylko musimy się śpieszyć. Wie pan bo festiwal kabaretów samorządów mieszkańców w Polanicy zaczyna się za trzy tygodnie. Ale jak wygram, to obiecuję panu, że będą pana drukować w "Szpilkach", a być może nawet w "Karuzeli".
|
|
|
|
Mieszkanie Kubiaków, Anioł prezentuje swoją twórczość.
| |
|
|
Skecze kończy profesor Dąb-Rozwadowski, ja napisałem piosenki. Zaśpiewam pani kawałek, oczywiście gdzie mi do pani. Weź no pan tam z prawej strony.
|
|
|
|
Hmmm.
|
|
|
|
naciskając klawisz na fortepianie - Tu!
|
|
|
|
Kubiak uderza wyższy dźwięk, w który Anioł i tak się nie wpasowuje i zaczyna śpiewać w swojej tonacji.
| |
|
|
"Nad wszystkim czuwa gospodarz domu, nie da on krzywdy zrobić nikomu. Wszystkim pomoże, o każdej porze, mój Boże!" Dobrze? No tak, właśnie. Mam widzi pani tylko wątpliwości co do ostatnich dwóch linijek. Jak pani sądzi, jak to będzie przyjęte? ... Właśnie.
|
|
|