|
Pani Ewo! Pani Ewo proszę do mnie do gabinetu. Tak otwarte. (Zamyka okno, siada w fotelu, perfumuje się, sprawdza oddech. Wchodzi Ewa.) Tak pani Ewo. Wezwałem panią...
|
|
|
|
Poprosił mnie pan.
|
|
|
|
W każdym razie chciałem z panią porozmawiać, w pani dobrze zrozumianym interesie. A boję się, że nie uda się ukryć całej, gołej prawdy. (Mruga do niej okiem.) A jednak jestem jedynym człowiekiem, który mógłby zapobiec katastrofie. Oczywiście nie bezinteresownie.
|
|
|
|
O czym pan mówi?
|
|
|
|
śmiejąc się - O czym ja mówię... pani Ewuniu. Niech pani nie udaje pierwszej naiwnej. (Siada na wersalce tak, by być bliżej Ewy.) Pani chyba nie zdaje sobie sprawy z konsekwencji. No ten biedny kaleka, ten na wózku, przecież to mogłoby go zabić. Ach... ma pani rację, nie, nie. Ten Furman to... to jest bydle po prostu, wie pani. To jest... to jest łobuz. Tylko ja trzymam go w garści.
|
|
|
|
przysiadając obok na biurku - Proszę, proszę niech pan mówi. Już chyba wszystko zrozumiałam.
|
|
|
|
Tak? No to doskonale. (Kładzie rękę na jej udo.) Zresztą wie pani, mniejsza o starców, tu mieszkają także i dzieci. Ja... mógłbym pomóc uniknąć, mógłbym ukryć prawdę, ale na początek mogła by mi pani... (Zabiera się do całowania, co kończy się podobnie jak w przypadku Furmana - "liść" pierwsza klasa.)
|
|
|
|
Ewa wybiega z gabinetu Anioła. Manc w tym czasie szkoli swojego robota obok śmietnika.
| |
|
|
Musisz się nauczyć rozpychać łokciami, ło-kcia-mi rozpychać. No, dobrze, dobrze. Jeszcze raz, jeszcze raz.
|
|
|
|
W tle słychać płaczącą Ewę.
| |
|
|
Nie pchać się, wszystkich obowiązuje kolejność.
|
|
|
|
podchodząc do płaczącej Ewy - Pani... pani Ewo, co się stało?
|
|
|
|
Ten kretyn Furman widział mnie wczoraj w nocy. Powiedział wszystko Aniołowi i obaj myślą, że mogą teraz mnie obrażać, tylko dlatego, że jestem striptizerką. A Anioł to mnie nawet szantażował. (Zaczyna ryczeć.)
|
|
|
|
To bydle no.
|
|
|
|
A ja zarabiałam na mieszkanie. Zaczęłam pracować zaraz po maturze jak miałam osiemnaście lat no i w ciągu dwóch lat uzbierałam na wkład, ale podnieśli ceny no to pracowałam dalej. No... a to okropnie niezdrowa praca bo dużo dymu i w nocy i ja ciągle byłam zaziębiona. No i po trzech latach znowu uskładałam, ale znowu podnieśli. No i teraz lada miesiąc będę miała, a ludzie mówią coś o podwyżkach. No ile można? To ja będę... na rentę pójdę i będę ciągle ten striptiz robiła.
|
|
|
|
Pani Ewo, pani Ewo. Proszę niech pani nie płacze. Pani Ewo, ja skonstruuje takiego robota, który będzie robił za panią striptiz i on uzbiera i na mieszkanie uzbiera i na samochód. I jeszcze coś zostanie może, no? No proszę niech pani nie płacze. A... robot się nie starzeje no.
|
|
|
|
Ewa się rozwesela i przytula do Marka.
| |
|
|
bijąc ręką w śmietnik - Jutro też będzie dostawa. Nie pchać się, wszystkich obowiązuje kolejność!
|
|
|