Furman po nieudanym spotkaniu z Ewą udaje się do Anioła, gdzie zdaje relację z jego specjalnej misji.
|
Co pan powie...
|
|
|
|
Tak.
|
|
|
|
Rozbierała się?
|
|
|
|
Tak jest. Do goła. Całkiem do goła. Pan wie, że nawet majtki zdjęła?
|
|
|
|
I tak przy ludziach?
|
|
|
|
Tak jest. Pełna sala. Byli Indianie, znaczy Hindusi w turbanach, nawet murzyni.
|
|
|
|
Murzyni? (Sz)to dziwka.
|
|
|
|
Tak jest. Tak jest. A jakie ma koleżanki. Jedna taka Merry to powiedziała, znaczy poprosiła mnie, żebym ja jej wylał na dekolt szampana i potem to zlizywał.
|
|
|
|
Nie.
|
|
|
|
No jak nie, przecież byłem przy tym. Mało tego, ta Merry mówi do mnie tak: "jak pan da pięćdziesiąt dolarów to ja panu zro..."
|
|
|
|
Cicho panie!
|
|
|
|
Co?
|
|
|
|
Chodź pan tu.
|
|
|
|
mówiąc ciszej do ucha Anioła - Że ona za pięćdziesiąt dolarów to mi zrobi tak... najpierw... napcha, napcha, nabije... (Cały czas przy tym gestykuluje rękami.)
|
|
|
|
Co? Nie!
|
|
|
|
No jak to nie? Potem bierze dwa palce... (Znów szepce Aniołowi do ucha.)
|
|
|
|
Ni no panie! Teraz to pan przesadził panie, jestem piętnaście lat żonaty i nigdy o czymś takim nie słyszałem.
|
|
|
|
Jak Boga kocham!
|
|
|
|
Czekaj pan! (Na boku próbuje "sztuczkę" z dwoma palcami.) Nie, to jest niemożliwe.
|
|
|
|
Niemożliwe?
|
|
|
|
Nie.
|
|
|
|
Niech pan zapyta żony.
|
|
|
|
A wie pan, że ja tak zrobię.
|
|
|
|
Anioł wychodzi. Furman wyciąga rachunek z "Kongresowej". Przy okazji z kieszeni wypadają mu na podłogę drobniaki. W ich poszukiwaniu na klęczkach natrafia na schowaną za zasłoną paczkę do Kołka/Kotka. W tle słychać specyficzny klaps i płacz Miećki. Anioł wraca.
| |
|
|
To jest możliwe.
|
|
|
|
Ja... ja mam taką sprawę, ponieważ poniosłem pewne koszty, chciałbym może...
|
|
|
|
Dobrze, dobrze. Otrzyma pan zwrot wydatków ze składek lokatorskich na akcję społeczną.
|
|
|
|
Aha, dobrze. Dziękuję, dziękuję panu bardzo. Właśnie tu jest to...
|
|
|
|
Co to jest?
|
|
|
|
No właśnie to...
|
|
|
|
oglądając rachunek - Docencie... ja rozumiem jednego indyka w maladze, no dwa indyki w maladze, ale żeby sześć porcji? (Gwiżdże.) I naprawdę wypił pan cztery półlitrówki czystej? Dobrze, dobrze. Nie martwcie się.
|
|
|