DIALOGI
Anioła zagaduje Dominek spod dwunastki.
Proszę pana, tu zaraz będzie o mnie pytał taki stypendysta z Harvardu. To ja jestem w domu, pod dwunastką, wie pan. | ||
Z czego? | ||
Z Harvardu no. Doktor... ten, no... z Ameryki no! | ||
norując w swoim kajecie - Harvard. | ||
Balcerek wybiera puste flaszki z kontenerów. Zaczepia go zaniepokojony otrzymaną od Dominka wiadomością Anioł. | ||
... z Harvardu. | ||
Z Harvardu? | ||
No z Harvardu, no z Harvardu. A po co taki przyjeżdża? Jak pan myśli? Żeby co, w kolejce postać? Wina Okęcie się napić? | ||
Czemu nie. | ||
A daj pan spokój. Daj pan spokój. Przyjeżdża taki, notuje, fotografuje, raportuje... | ||
Aaaa... kapuś. | ||
A jak. Widzi pan panie Balcerek, idzie o to, żeby... żeby go troszkę wybadać. Rozumie pan? I tak se pomyślałem, że to może akurat pan. A uchlać go! Rozumie pan? Może się wygada. | ||
No... widzisz pan, ja nawet bym poszedł na ten numer, tylko jest takie jedno ale. Jak obalę te pierwsze pół basa, to mu zaraz sam wszystko wyśpiewam. Małpiego rozumu po goudzie dostaję. Miałem kiedyś taki... no wie pan... wypadek z dziewuchą kolegi. Wyrobek mu było na imię. No i trzeba trafu, że na drugi dzień spotykamy się razem na imieninach. Nie minęła godzina a wszystko mu sam z detalami opowiedziałem, no i koniec końca dał mi po ryju. A z tą Jaśką to się posprzeczał. Nie, nie mogę ryzykować! A pan wiesz jakie taki kowboj może mieć kopyto? Eeee... | ||
Panie Balcerek, jeżeli pan tego dla mnie nie chcesz zrobić, to ja już... zrób pan to dla ojczyzny no! Panie, to ciemny typ. | ||
Zjawia się w końcu stypendysta murzyn i ogląda swoje przyszłe gniazdko. Oprowadza go rzecz jasna sam prezes przedsiębiorstwa "Puma" - Henryk Dominek. | ||
odmierzając krokami długość pokoju - One, two... to malo. | ||
Więc ten pokój wynajął pan oficjalnie przez przedsiębiorstwo państwowe "PUMA". | ||
Ciaśniocha tu jest, ciaśniocha. | ||
Tak. Mogę panu jeszcze pokazać dwa pokoje. (Idąc przysłania zasłoną brzeg szafy, zza której wystaje zaschnięty czerwony, w dodatku szwedzki klej.) Tutaj sypialnia, yyy... no, slipping room. | ||
Ja, ja. | ||
Tam... he... pi pi... he, he, he, no. No i także proszę, no te pokoje mógłby pan wynająć u mnie już bezpośrednio, bez "PUMY". Miesięcznie dwieście. | ||
Dwieście zlotych ja? | ||
Dwieście papierków, no zielonych no. | ||
Yyy... | ||
No sałata no... te... te..., dolary. | ||
Aaa ja, ja. | ||
Coś słabo pana wyuczyli na tej filologii. I pan chce robić doktorat? A wie pan, mógłbym panu znaleźć murzyna. Hy... Co? | ||
Abraham w swoim nowym, wynajmowanym mieszkaniu ma ochotę na kąpiel. A woda... nie leci. Murzyn próbuje monety wrzucać przez otwór odpływowy umywalki lecz krany dalej suche. Udaje się zatem do gospodarza Anioła. Puka do drzwi. | ||
Wszedł! | ||
Excuse me... przepraszam.... szem. Pan jesteś gospodarzem domu ja? Abraham Lincoln. Ja tu mieszkam od dziś. Nie wiem jeszcze jak... chciałem tu się wykomponować do wody, ciało. | ||
No to niech się pan kąpie. | ||
Kiedy tam nie ma nic, ten machinebox... do moneta, pudełko no... automat. Nie ma gdzie wrzucać... money no, pieniądz. (Macha dolarami przed nosem Anioła.) | ||
A nie, nie, nie. Pieniądze to pan może dać mnie. (Wyrywa pieniądze z ręki Abrahama.) Czekaj pan! | ||
But is... but is very good cash. | ||
Anioł stosując swoje metody, sprawdza autentyczność wyrwanych pieniędzy. | ||
wybiegając z mieszkania na korytarz - Pani Wagner! Pani Wagner! | ||
What do you...? | ||
Pani Wagner! Pani zakręci ten kran! | ||
zbiegając z góry po schodach - Bo co? | ||
Lokator z góry chce się kąpać. | ||
Co? | ||
Prać to se może pani w nocy. Pani zakręci ten kran! | ||