Kotek wyciąga swoim dźwigiem szafę, z której zaczynają wylatywać różne klamoty.
|
He, he. Zobacz jakie klamoty lecą. O! Znowu! Ha ha ha!
|
|
|
|
Tato, przecież to nasza szafa.
|
|
|
|
Taaak... Co?! Ty! Ty ofermo, jak ty ten dźwig prowadzisz?! To można bez dźwigu, na parter!
|
|
|
|
Co?!
|
|
|
|
Zostań z tym!
|
|
|
|
Na hak od dźwigu Manc zawiesza tajemnicza skrzynię, z której wniesieniem miał wcześniej problem.
| |
|
|
Do góry, ostrożnie!
|
|
|
|
Skrzynia się otwiera. W środku leży robot przypominający kobietę.
| |
|
|
Na każdego przyjdzie jego kolej.
|
|
|
|
W imię ojca i syna, tyś widział? W skrzyni był trup kobiety. To wampir.
|
|
|
|
Jak to trup? Przecież mówiła.
|
|
|
|
O powiedziała tylko raz a więcej już nic, ani słowa.
|
|
|
|
Co się stało?
|
|
|
|
W skrzyni jest trup. Trup młodej kobiety.
|
|
|
|
Jak to trup? Przecież się odezwała.
|
|
|
|
Tak? A co mówiła?
|
|
|
|
Yyy... co mówiła? Yyy... że na każdego przyjdzie jego kolej... tak powiedziała.
|
|
|
|
Anioł puka do drzwi Manca.
| |
|
|
Dobry. Dowiedziałem się właśnie o zawartości pańskiej skrzyni i jako gospodarz żądam wyjaśnień.
|
|
|
|
Proszę, niech pan wejdzie.
|
|
|
|
Anioł wchodzi, do drzwi podbiegają Majewscy i podglądają Manca, który demonstruje gospodarzowi zawartość skrzyni.
| |
|
|
Dobrze. To mi wystarczy, to mi wystarczy proszę pana, całkowita dyskrecja. Może pan liczyć na moje zaufanie.
|
|
|
|
Dziękuję bardzo. Dziękuję.
|
|
|
|
do wychodzącego Anioła - No i co? Trup?
|
|
|
|
Pan Manc to wielki człowiek. (Gwiźdże.) Niestety na razie nic więcej nie mogę powiedzieć.... eeee....
|
|
|