Przed osiedlowym śmietnikiem trwa potajemne spotkanie wybranych lokatorów Alternatywy 4.
|
Sąsiad gwizdałeś?
|
|
|
|
Tak jest, trzy razy, tak jak było umówione.
|
|
|
|
Tak.
|
|
|
|
Profesor zaraz będzie. Aha sąsiedzie, to jest umówiony towar. (Spod wiaderka wyciąga reklamówkę pełną półlitrowych flaszek wódki.)
|
|
|
|
Aaa... dobra. Rozliczymy się później.
|
|
|
|
Tak jest.
|
|
|
|
widząc wychodzącego Furmana, który w niebieskim dresiku wyszedł uprawiać gimnastykę przed blokiem - Pssssst! Uwaga! Docent powinien być chyba z nami, no powinniśmy występować wspólnie.
|
|
|
|
Cholera sąsiad jak coś powiesz, przecież to kapusta. Na wszystkich kapuje, na mnie, na kolegę Balcerka, na pana... (Wskazuje na Majewskiego.) Oczywiście na pana też no.
|
|
|
|
Profesor stroi radio w swoim mieszkaniu. Anioł wchodzi jak do siebie, kaszle profesorowi nad uchem.
| |
|
|
Przestraszyłem pana?
|
|
|
|
Nie, przeszkodził mi pan.
|
|
|
|
Zosia podśpiewując ulubioną piosenkę, wychodzi ze śmieciami.
| |
|
|
Yyy... pytał mnie tu dzielnicowy, kto w naszym bloku po nocy pisuje na maszynie?
|
|
|
|
Dlaczego właśnie po nocy? Ja pisuję również w dzień.
|
|
|
|
Przecież to jest nieważne. Napisał pan już wszystko i maszyna panu niepotrzebna, rozumiemy się profesorze? No. Chciałbym tylko prosić o wiadomość, kiedy pan ją będzie sprzedawał. Dla naszego wspólnego dobra, dobrze by było wiedzieć w czyich rękach znajduje się pańska maszyna, rozumiemy się? No. Chyba, że chce pan to zachować w tajemnicy?
|
|
|
|
Nie, wręcz przeciwnie... yyy... chociaż... jak najbardziej... (Przykłada palec do ust.) Tajemnica.
|
|
|
|
Zosia tymczasem przynosi wiadomość od profesora dla zgromadzonych przy śmietniku.
| |
|
|
Pan profesor powiedział, że nie przyjdzie, bo jest u niego gospodarz, ale kazał przekazać, że podporządkuje się decyzji większości.
|
|
|
|
Co tu dużo gadać, ja bym po prostu nakładł po mordzie i tyle, po co tyle ceregieli.
|
|
|
|
He, sąsiad jak coś powie, on tylko na to czeka. Załatwi pana na cacy.
|
|
|
|
Ale poradź pan co robić, no co robić? W zeszłym tygodniu wlepił mi karnie dodatkowe sprzątanie.
|
|
|
|
Trzeba zgodnie z prawem, napisać pismo do spółdzielni z podpisami wszystkich lokatorów, wszystkich.
|
|
|
|
Ciiii.... Anioł idzie.
|
|
|
|
Stop panowie! Panowie bez paniki.
|
|
|
|
Tak.
|
|
|
|
Pierwszy kolega Balcerek.
|
|
|
|
A ja?
|
|
|
|
Zaraz. Teraz pan. (Zatrzymuje Kołka.) Stop sąsiad.
|
|
|
|
Już? Już?
|
|
|
|
Teraz.
|
|
|
|
Kotek idzie, na końcu Zosia od profesora przyczajona wychodzi zza kubłów na śmieci. Balcerek przechodząc obok oglądającego tablicę swojego projektu Anioła, zaczepia go w ważnej sprawie.
| |
|
|
Dzień dobry panu.
|
|
|
|
ignorując przywitanie - Ale mnie tam...
|
|
|
|
Dzień dobry panu.
|
|
|
|
A dobry.
|
|
|
|
Panie gospodarzu, sprawa jest taka, żeby mnie pan zwolnił z jutrzejszej próby bo mam ślub w rodzinie.
|
|
|
|
Jak to w rodzinie?
|
|
|
|
No szwagierka wychodzi za mąż, a że są na dorobku więc weselisko musi się odbyć u mnie, no sam pan rozumie.
|
|
|
|
Balcerek, o tym ślubie to chyba powinienem być wcześniej powiadomiony nie? Przyjadą goście i co? Zaczną się rozróby, to w pańskim interesie było panie mnie wcześniej zawiadomić, żeby nie było jakiej obcej interwencji. A poza tym to nie jest pański ślub, no? Więc jak to jest? Coś niedobrze.
|
|
|
|
podając Aniołowi flaszkę z siatki - Panie gospodarzu, pan wypije za zdrowie młodych.
|
|
|
|
O! He, he, he, Bałtycka. (Zabiera sobie druga flaszkę z siatki Balcerka.) Dobra panie Balcerek, w drodze wyjątku zezwalam panu. I żeby mi to było ostatni raz, dobra?
|
|
|
|
Obok przechodzi podśpiewująca Zosia, Anioł zadowolony z ubitego interesu robi charakterystyczny gest ręką, świadczący o niekrytej chęci pobaraszkowania z Zosią, kto wie, może po szklaneczce Bałtyka? Tekla Wagnerówna przychodzi do śpiewaczki, puka specjalnym kodem i podaje listę podpisów.
| |
|
|
Proszę podpisać i podać dalej. (Idzie do Kołków. Informuje Kołka szeptem.) Dzień dobry, protest jest już na pierwszym piętrze.
|
|
|
|
Acha.
|
|
|
|
Ja już podpisałam. (Widząc, że ktoś przechodzi korytarzem, krzyczy do ucha Kołkowi.) Przyszłam po kartki!
|
|
|
|
przestraszony - Niech pani poczeka.
|
|
|