Zebranie w mieszkaniu profesora Rozwadowskiego, większość mieszkańców Alternatywy 4 debatuje nad tym, co robić, żeby w mieszkaniach było ciepło.
|
zachrypniętym głosem - Pan się tutaj wygrzewa a ludzie marzną.
|
|
|
|
Ja państwa rozumiem, ale co ja mogę poradzić? Poza tym ja jestem chory.
|
|
|
|
Wszyscy są chorzy. A myśmy akurat pana wybrali.
|
|
|
|
A dozorca, gospodarz domu?
|
|
|
|
Dozorca zniknął a pan jest jego zastępcą.
|
|
|
|
Pan to sobie załatwił, u pana ciepło.
|
|
|
|
Panie, panie! Zebrało na się tu tyle, że już jest cieplej, prawda panie profesorze?
|
|
|
|
To chodźcie do mnie to mi dzieci zagrzejecie.
|
|
|
|
Proszę państwa naprawdę nic nie mogę poradzić. Kaloryfery są zimne, gaz jest wyłączony, elektryczność też.
|
|
|
|
Panie profesorze.
|
|
|
|
Słucham pana.
|
|
|
|
W czterdziestym czwartym roku ja byłem w Warszawie...
|
|
|
|
Każdy był.
|
|
|
|
Fakt, ale to była wojna.
|
|
|
|
Dajcie powiedzieć panu Antoniemu. Wydawałoby się, że kulturalni ludzie.
|
|
|
|
do profesora - Niech pan powie temu facetowi, ze ma zaatakowaną krtań i niech lepiej nic nie mówi, przyśle do mnie dziecko to dostanie pigułki.
|
|
|
|
zwracając się do Kotka - Słyszał pan? (Kotek potwierdza kiwając głową.) Mówi, że słyszał.
|
|
|
|
Niech się go pan zapyta, czy uszy go nie bolą?
|
|
|
|
Bolą pana uszy? (Kotek kiwa głową twierdząco. Profesor odpowiada Kołkowi.) Mówi, że bolą.
|
|
|
|
kichając - No to i pigułki dostanie.
|
|
|
|
do doktora - Przepraszam, na zdrowie. Panie doktorze, przepraszam, a mnie w boku boli, tu. To jakby płuca czy co?
|
|
|
|
Pozwolicie wreszcie powiedzieć panu Antoniemu?
|
|
|
|
No więc w czterdziestym czwartym roku po powstaniu to ja byłem na Żoliborzu. Najgorszy był grudzień, bo w styczniu to już i zupę rozdawali i nie trzeba było się ukrywać. Ale grudzień był straszny. Mieliśmy wprawdzie kozę, ale nie było czym palić, no to chodziliśmy po dwóch, jeden uważał na Niemców, a drugi kombinował na opał co się dało. No... szafę, biurko, stół, a choćby i krzesło. Ja to kiedyś nawet zorganizowałem takiego Ludwika szesnastego, ale to twarde drzewo i trudno porąbać...
|
|
|
|
Już pan skończył?
|
|
|
|
Tak. Skończyłem.
|
|
|
|
No to muszę panu powiedzieć, ze bzdury pan opowiada.
|
|
|
|
Jak pan śmie?! Importent.
|
|
|
|
Hmmm?! Starsza kobieta i takie świństwa przy ludziach wygaduje! Przecież pan docent jest prawdziwym mężczyzną, to od razu widać. Impotent, też wymyśliła.
|
|
|
|
Myślę, że pan Antoni ma rację.
|
|
|
|
Co? mamy meble porąbać?
|
|
|
|
Nie, nie. W tym, że kiedy się działa razem, solidarnie, można gorsze rzeczy przetrwać. Tak. Tylko trzeba, żeby wszyscy myśleli.
|
|
|
|
A ja wiem, skąd węgiel skombinować.
|
|
|
|
No skąd?
|
|
|
|
Trzeba wykopać.
|
|
|
|
Jak to? Normalnie wykopać z ziemi?
|
|
|
|
No tak, pojedziesz pan w wolną sobotę do Szczygłowic, to pana na taczkach wywiozą. (Zaczyna dusić się kaszlem.) No co, co? Już nic nie będę mówił, tylko mnie to wkurza.
|
|
|
|
Do jakiej kopalni kmiocie? U nas na Bródnie była taka osiedlowa ciepłownia a jak bloki podłączyli do Żerania, to z tej ciepłowni zrobili warsztat, a ten węgiel co został, żeby go nie rozkradli, to zadołowali, no. Przyjechał spychacz, zasypał, udeptali i leży tak już parę lat. Trzeba wykopać, przywieźć i po krzyku.
|
|
|
|
Ja mogę.
|
|
|
|
No to świetnie, węgiel już mamy.
|
|
|
|
No yyy... no dobrze, ale my nie mamy pieców.
|
|
|
|
Yyy... można? Tutaj niedaleko jest wysypisko śmieci, yyy... znaczy ja chodziłem tam żeby znaleźć yyy... części takie, które... brakujące. I tam stoi lokomotywa. Jest to lokomotywa jeszcze z czasów kolejki grójeckiej albo nawet wilanowskiej. No w każdym razie wystarczy nalać wody, rozpalić ogień, przeprowadzić rurę do węzła w piwnicy no i mielibyśmy ciepło.
|
|
|
|
O, no! Proszę.
|
|
|
|
No świetnie, świetnie, ale czy pański dźwig to podniesie?
|
|
|
|
Wąskotorówkę?
|
|
|
|
Tak.
|
|
|
|
Podniesie.
|
|
|
|
Podniesie!
|
|
|
|
Wszyscy wstają i wychodzą.
| |
|
|
Czy ktoś z państwa mógłby otworzyć okno? Duszno jest.
|
|
|