Menu serwisu
Alternatywy 4

DOM Z ALTERNATYW

Nieco nadgryziony zębem czasu stoi sobie dumnie na warszawskim Ursynowie. Nie jest tak elegancki jak Łazienki Królewskie, ani tak wielki i dostojny jak Pałac Kultury, jednak ma w sobie coś, co czyni go wyjątkowym. Dom przy ul. Grzegorzewskiej 3 - to właśnie tu Stanisław Bareja osadził realia serialu "Alternatywy 4". Będąc ostatnio w Warszawie z racji moich filmowych zainteresowań postanowiłem odwiedzić to nietypowe, ale w gruncie rzeczy ciekawe miejsce.

Na pozór nie wyróżnia się niczym z otoczenia. Typowy, "gierkowski" blok z żelbetowej płyty. Masowo stawiano je w latach siedemdziesiątych. Wytrzymałość projektanci szacowali na 20 lat. Stoją po dziś dzień i nie zanosi się na to, aby coś się zmieniło.

Przed domem starą, filmową syrenkę pana Kubiaka zastępuje szereg zachodnich samochodów. W piwnicy, gdzie mieścił się klub lokatora znajduje się gabinet stomatologiczno-ginekologiczny. Miłe wspomnienia przywołuje wymalowany na jednej ze ścian napis "ANIOŁ WON!". To jednak nie słynny, biały napis z filmu. Ten ktoś wymalował pół roku temu. Nie wiadomo po co. Czy to przez sentyment, czy jako atrakcję dla podobnych mi "turystów". A może po prostu, żeby zabazgrać sprayem ścianę.

Pod oknami ogródek, w którym Murzyn kopał grządki. Obok drzwi do piwnicy zaadaptowanej na gabinet lekarski. Nad piwnicą okno, z którego wyskakiwał manekin. W rzeczywistości wyrzucał go nieżyjący już mąż pani Banachowej.

Chce wejść do środka. Lokatorzy są początkowo nieufni, ale w końcu ktoś mi otwiera. Pani Piotrkiewiczowa opowiada - Szaf nie przyklejamy do ścian, ale krzywe podłogi się zdarzają. Same ściany też nie zawsze trzymają pion.

Obecny dozorca nie przypomina filmowego Anioła. Pan Jerzy Rosiczka, ma pod opieką dwa bloki: przy ul. Grzegorzewskiej 3 i 4. Swojego despotycznego, filmowego "kolegę po fachu" wspomina z uśmiechem: - Pan Wilhelmi w rzeczywistości był bardzo sympatyczny. Czasami widywaliśmy go z resztą ekipy w pobliskiej "Maderze". Zamieniliśmy czasem kilka słow. A pan Bareja kilkakrotnie nawet konsultował ze mną jego rolę.

Blok przy ul. Grzegorzewskiej 3 grał głównie w zewnętrznych scenach podwórkowych. Fragmenty w pomieszczeniach kręcone były w innych blokach lub w studiach TVP na ul. Woronicza. - W naszym bloku nie ma wind, a w filmie były - mówi pan Rosiczka. Pod śmietnikiem wdaję się w dyskusję z jednym z napotkanych lokatorów. Wspominamy Balcerka i Murzyna. Przy okazji dowiaduję się, że przy sąsiedniej ul. Szolc-Rogozińskiego mieści się dom, w którym kręcono scenę z manekinem stojącym w kolejce po kiełbasę. Po zakończeniu zdjęć filmowy sklepik ponoć kontynuował swą działalność jeszcze przez kilka lat zanim został zlikwidowany. Teraz przyjmuje tam dentysta.

Marek - młody parkingowy, którego rodzice mieszkają w filmowym mieszkaniu oficjela Winnickiego, dziwi się, że zapuściłem się na Ursynów tylko po to, żeby zobaczyć jakiś blok - Tutaj obcy nie są mile widziani. Dopiero teraz dostrzegam kraty w oknach. Przypominają mi się też wraki na parkingu przed domem: doszczętnie spalony maluch i zdemolowany polonez. W oddali słychać wycie autoalarmu. Chyba już pora wracać. Jadąc metrem zastanawiam się, czy gdyby Bareja żył miałby odwagę nakręcić tu drugą serię "Alternatyw".

Żródło: Magazyn Studencki